Trochę mnie tu nie było, ale postaram się nadrobić wszelkie zaległości. Miałam ogrom pracy u siebie w firmie i dlatego zaniedbałam bloga. Nie miałam siły nawet położyć się spać :)
Wszystko już na szczęście wróciło do normy.
Jeśli czytacie mojego bloga to wiecie, że zamierzałam wytrwać przy nie farbowaniu włosów. Niestety nie wytrwałam :( W dalszej części będziecie mogli zobaczyć jaki kolor wybrałam i czym przeprowadzałam zabieg. Postanowiłam też wziąć udział w akcji u http://www.wlosynaemigracji.eu, czyli zapuszczamy się na wiosnę! :) Opiszę tu czego używałam by wspomóc moje kłaczki do szybszego wzrostu. Zapraszam! :)
Zacznę może od tego, że zmieniłam kolor włosów. Marzył mi się jednolity kolor, bo znudziło mi się już moje sombre, a i z odrostami ciężko mi było wytrzymać :( Zresztą mój naturalny kolor to mysi blond więc nie wyglądałam za ciekawie... Kupiłam farbę w odcieniu jasny kasztanowy brąz. Niestety nie przewidziałam tego, że na rozjaśnianych włosach farba może złapać mocniej.
Tak też oczywiście stało się w moim przypadku. Nie powiem, bo źle nie jest, ale dawno już nie widziałam siebie w tak ciemnych włosach. Farba na pewno jeszcze się wypłucze i rozjaśni, a póki co po półtora tygodnia od farbowania wyglądam tak :
Kolor wyszedł naprawdę ciemny, ale wiem, że jeszcze się bardziej "spierze" :)
Przejdźmy teraz do zapuszczania... Akcję zaczęłam na początku lutego, razem z innymi dziewczynami, które wzięły w niej udział. Moje włosy same bez żadnego wspomagania rosną standardowy 1 cm na miesiąc- czasem nawet trochę mniej :(
Postanowiłam więc wziąć się za nie porządnie i tak okrągły miesiąc stosowałam:
WEWNĘTRZNIE
- łyżka oleju lnianego do twarożku lub jogurtu (sam jest po prostu okropny:))
- siemię lniane dodawane do płatków owsianych, musli itd.
- suplementacja magnezem oraz witaminą D
- codziennie kubek skrzypokrzywy
- drożdże- codziennie pół kostki rozpuszczone w wodzie
- wcierka z kozieradki
Jak widzicie, trochę tego było przez cały miesiąc. Starałam się być konsekwentna i nie omijać żadnego z wyżej wymienionych punktów. Myślę, że się opłaciło bo pierwszy miesiąc przyniósł naprawdę dobre efekty:). A o to porównanie:
Zdjęcia nie są wykonane z tej samej odległości i perspektywy, ale myślę, że wszystko ładnie widać :)
Zdjęcie w blondzie jest wykonane dokładnie 29 stycznia, natomiast w brązie było robione 2 marca po farbowaniu jakoś. Nie mierzyłam włosów przed, więc nie wiem ile urosły, ale gołym okiem widzę, że sporo! :) W styczniu ścięłam jakieś 5 cm i widzę, że już niewiele mi brakuje do poprzedniej długości. Choć końce znów zaczynają być w nie najlepszej formie :(
No ale nie ma tego złego... Jeśli dalej będą rosły w takim tempie to znów je podetnę :)
A tym czasem jestem już w połowie kolejnego miesiąca włosowego wyzwania...
Mam nadzieję, że dostaną jeszcze turbo przyspieszenia przez te dwa tygodnie, bo zmieniłam trochę strategię :) Trzeba eksperymentować, ale o tym w kolejnym podsumowaniu.
A jak u Was z włosami na wiosnę? Planujecie jakieś zmiany fryzur? Zapuszczacie? A może radykalne ciach? Pochwalcie się w komentarzach! :)
Pozdrawiam
Marta
Świetny wynik w zapuszczaniu;) Ja mam ochotę spróbować tej drożdżowej kuracji;) A olej lniany piłam, i mój patent to zatkanie nosa, wtedy nie czuć zapachu ani smaku więc idzie szybko i gładko;)
OdpowiedzUsuńTo ja tak robię w przypadku leków :D
Usuńkiedyś bardzo dbałam o włosy i wyszły na prosta, teraz znowu musze do tego wrócić... siemię lniane uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMimo innej perspektywy i odzienia, faktycznie widac, ze ladny przyrost osiagnelas - gratuluje :)!
OdpowiedzUsuńWow pięknie udało Ci się zapuścić włosy :D Gratulacje i pozdrawiam ciepło w Święta ;)
OdpowiedzUsuńlen mielony lubię dodawać do jogurtów i sałatek :)
OdpowiedzUsuńGratuluję ♥
OdpowiedzUsuńA jeśli chcesz zmyć ciemny kolor to polecam szampon przeciwłupieżowy ;*
http://najlepszy-blog-monki.blogspot.com/