sobota, 2 stycznia 2016

LAMNIOWANIE ŻELATYNĄ SPOSOBEM NA WYGŁADZENIE I BLASK WŁOSÓW

Od jakiegoś czasu chodziło za mną zrobienie zabiegu laminowania włosów. Za oknem mróz, więc uznałam, że to idealny czas na takie zabawy w domu. Trochę obawiałam się efektów, jak się okazało, chyba niepotrzebnie. Zapraszam do dalszej części wpisu :)


Co jakiś czas na różnych blogach włosowych obijało mi się o klawiaturę hasło "laminowanie żelatyną". Czytałam na ten temat, ale niespecjalnie korciło mnie do wybróbowania tej metody.
Może obawiałam się tak dużej bomby proteinowej? Moje włosy są bardzo kapryśne i ciężko przewidzieć jak danego dnia zareagują na standardową pielęgnację a co dopiero na proteiny w takiej ilości. 
W końcu nadeszła pora i na mnie. Odważyłam się. Znów przeczesywałam inne blogi w poszukiwaniu sposobu idealnego na wykonanie laminowania. Dotarłam na bloga Czarownicującej i to właśnie z jej pomysłu postanowiłam skorzystać.

Jest to metoda najbardziej pracochłonna ale przynosi najlepsze efekty. Wprawdzie nie stosowałam innych sposobów, ale znam swoje włosy i wiem, że nic co jest trzymane na nich przez chwilę po prostu nie działa.
A więc przeszłam do czynów. Do wykonania żelatynowej mikstury użyłam:
  • 2 czubate łyżeczki żelatyny- najzwyklejszej spożywczej z pobliskiego sklepu
  • łyżeczka octu do zakwaszenia (użyłam jabłkowego)
  • łyżeczka oleju (dodałam z orzechów włoskich- aktualnie on służy mi do olejowania włosów)
  • duża łyżka maski emolientowej Kallos Blueberry
  • kilka kropel gliceryny

Jeżeli nie mamy w domu gliceryny to spokojnie możemy ją ominąć lub dodać jakiś inny nawilżający produkt. Skład możemy właściwie dowolnie modyfikować. Chodzi o to, aby oprócz tytułowej żelatyny w miksturze znalazł się jakiś emolient byśmy nie przeproteinowały włosów, bo efekt może nas negatywnie zaskoczyć.
Żelatynę zalałam pół szklanki wrzącej wody, dobrze wymieszałam i odstawiłam do przestygnięcia za okno. Trwało to dosłownie chwilę, z uwagi na przenikliwy mróz:D. Następnie dodałam po kolei resztę składników z listy. Energicznie wymieszałam. Na poniższym zdjęciu możecie zauważyć, że dodana maska nie połączyła się dobrze, ale uważam, że to nie problem :)


Następny etap to nakładanie na włosy. Zwilżyłam je lekko pod prysznicem i zaczęłam nakładanie mikstury. Gdy już wszystko zużyłam. rękami odcisnęłam z włosów nadmiar produktu. Nie czekając, włączyłam od razu suszarkę i zaczęłam suszenie ciepłym (nie gorącym) powietrzem. Niestety trochę to trwało- jakieś 20 min. Po wysuszeniu włosy były posklejane i sztywne:D Wyglądałam jakby piorun mnie trzasnął:). Z takim oto mopem na głowie posiedziałam jeszcze 15 minut i ponownie wróciłam pod prysznic by zmyć miksturę. Do mycia głowy użyłam łagodnego szamponu Baby Dream. Jest to jeden z moich ulubionych łagodnych szamponów :). Włosy umyłam dwukrotnie i nie sprawiło mi to najmniejszych problemów. Wszystko ładnie zeszło. Następnie dosłownie na 3 minuty nałożyłam tą samą maskę, którą dodawałam do mikstury czyli Kallos Blueberry

Podczas mycia i zmywania odżywki włosy wcale nie wydały mi się gładsze i bardziej miękkie. Zaczęłam się nawet obawiać, że nie zobaczę żadnych efektów. Nie mogąć się doczekać tym bardziej wizji końcowej, wysuszyłam włosy chłodnym strumieniem suszarki. Na koniec nałożyłam na końcówki kroplę serum olejowego L'oreal magiczna moc olejków.

To co zobaczyłam naprawdę mnie zachwyciło. Włosy stały się niebywale miękkie i błyszczące. Były sypkie i mięsiste. Sprawiały wrażenie jakby było ich więcej. Moje włosy chyba nigdy nie wyglądały tak zdrowo:) Dodatkowo uzyskałam efekt wyprostowania włosów. Nie musiałam ich nawet modelować na szczotce.


Podsumowując, jestem z laminowania bardzo zadowolona i zamierzam zabieg powtarzać. Nie częściej jednak niż raz na 2-3 tyg. z obawy przed przeproteinowaniem. Taka duża i częsta dawka protein mogłąby zabić moje biedne włosy :)
Jestem też strasznie ciekawa, czy efekt utrzyma się na włosach dłużej niż do pierwszego mycia. 
Napewno będę Was o tym informować na bieżąco:)

A wy miałyście już styczność z laminowaniem żelatyną? Jak się u Was sprawdził? Może macie jakieś inne sposoby wykonywania tego zabiegu? Piszcie w komentarzach! :)


Pozdrawiam
Marta





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz