Kozieradkę, a właściwie jej zmielone nasiona, zakupiłam dosyć niedawno, bo jakieś 2 tygodnie temu. Powiem szczerze, że musiałam się za nią trochę nachodzić. Na szczęście znalazłam w trzeciej aptece. Zapłaciłam za nią około 3 zł, także niewiele.
Parę słów o kozieradce dla niewtajemniczonych:
- inna nazwa to koniczyna grecka
- obszar występowania to Azja i Europa Wschodnia
- jest to roślina jednoroczna
- ma nieprzyjemny dla niektórych zapach "rosołku" :D
- zawiera mnóstwo witamin i minerałów m.in. witamina C, tiamina, niacyna, witamina B6, witamina A, wapń, żelazo, fosfor, magnez oraz potas
2 płaskie łyżeczki zalewam wrzącą wodą mniej więcej do połowy lub 3/4 szklanki. Zostawiam na 15 min do zaparzenia i pozwalam ostygnąć. Następnie przecedzam przez drobne siteczko, aby uzyskać czysty napar.
Jeśli nie mamy sitka, możemy ominąć ten punkt, ponieważ po ostygnięciu zmielone nasionka po prostu opadną na dno.
Niektórym osobom może bardzo przeszkadzać zapach kozieradki. Pachnie po prostu jak... hmm maggi lub rosół :) Zapach ten na szczęście nie utrzymuje się na włosach zbyt długo.
Przejdźmy teraz do aplikacji wcierki. Tak tak, będziemy używać naparu wcierając go w skórę głowy:)
Przedstawię Wam moją metodę, ponieważ wiem, że wielu osobom sprawia trudności aplikacja wcierek.
Ja po prostu maczam palce obu dłoni w naczyniu i wcieram w całą głowę. Jest to dla mnie najwygodniejszy sposób.
Przyznam szczerze, że kurację zaczęłam dopiero parę dni temu, a już widzę pierwsze efekty. Wydaje mi się, że włosy naprawdę mniej wypadają. I to w znacznym stopniu. Przyrostu zwiększonego jeszcze nie zauważyłam, ale za krótko stosuję wcierkę, by to ocenić. Jeśli efekty mają się pojawić w tym kierunku, to na pewno Was powiadomię jak tylko je zauważę :) Na razie jestem zadowolona z tego, że mniej wypadają. I tak na przestrzeni paru ostatnich miesięcy udało mi się je zahamować odpowiednią pielęgnacją i olejowaniem.
Wcierkę z kozieradki stosuję codziennie(włosy myję raz na dwa ub czasem trzy dni). Robię to zawsze wieczorem. Jeśli głowa i włosy są świeżo umyte, to wcieram kozieradkę w jeszcze mokre włosy. Zauważyłam, że wtedy zapach "rosołu" znaczniej krócej się utrzymuje na nas.
Podam Wam jeszcze inne zastosowania kozieradki, może się przydadzą:
- pomaga przy wrzodach żołądka
- poprawia trawienie
- likwiduje zaparcia i ochrania wątrobę
- leczą choroby pasożytnicze
Mam nadzieję, że przekonałam Was do zastosowania tej kuracji. Jeśli macie duży problem z wypadającymi włosami to może być to dla nich duży ratunek. Efekty naprawdę przychodzą szybko, trzeba być tylko regularnym! :)
A może stosowałyście jakieś inne wcierki na zahamowanie wypadania, które się u Was sprawdziły?
Pozdrawiam!
Marta
Też stosowałam kozieradkę, ale ja aplikowałam ją za pomocą strzykawki. Efektami jakie zauważyłam to z pewnością szybszy przyrost, włosy rosły jak szalone:)Zmniejszyła również wypadanie.
OdpowiedzUsuńTez bym chciała żeby u mnie zadziałała na przyrost, bo pod tym względem moje włosy są bardzo oporne... Jak narazie udało mi się pogonić je o jakieś 0,5 cm więcej niż zawsze :)
OdpowiedzUsuńmusze kupić kozieradke! jestem ciekawa efektów a u ciebie orzepis na wcierke jets prosty i fajny:) mi zapach rosołu nie przeszkadza byle by efekt był:) dziekuje za fajny i ciekawy post
OdpowiedzUsuńmusze kupić kozieradke! jestem ciekawa efektów a u ciebie orzepis na wcierke jets prosty i fajny:) mi zapach rosołu nie przeszkadza byle by efekt był:) dziekuje za fajny i ciekawy post
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się spodobał :) masz rację zapach nieważny, byleby działało. Jak zaczniesz stosować to daj znać jak efekty :*
Usuńo dwa razy komentarz sie wyslal.. kozieradka kusi i kusi i zawsze zapominam.. :) i kusza tez drozdze:) ale moze co za duzo to niezdrowo.
Usuń